sobota, 5 września 2015

Rozdział 8

Szczególna dedykacja dla ZA CZAROWANEJ,
 która bardzo pozytywnie skomentowała poprzedni rozdział :)
 dziękuję.

*


Jeśli chce się być szczęśliwym, 
nie wolno gmerać w pamięci.


Ostre promienie słońca nachalnie wdzierały się do dormitorium młodego arystokraty, oświetlając przy tym twarz jego jak i młodej brązowowłosej dziewczyny śpiącej z nim w łóżku. Po ogólnym wystroju sypialni z łatwością można było wywnioskować, że poprzedniej nocy całkowicie trzeźwi nie byli. Kilka poprzewracanych rzeczy znajdowało się niedaleko wejścia, mocno podwinięty dywan, mały stosik męskiej garderoby niedbale rzucony w kąt pomieszczenia i srebrna kołdra nie wiadomo jakim cudem zwisała przerzucona przez ramę łoża, a poduszki znajdowały się w nogach śpiącej dwójki wrogów. Gryfonka przeciągła się nieznacznie i potarła zaspane oczy, by nieświadoma przekręcić się na drugi bok tak, że jej głowa znalazła się naprzeciwko twarzy Malfoya. Pociągnęła nosem powietrze, a ku jej zaspanemu zdziwieniu poczuła lekką woń męskich perfum. Nic sobie nie robiąc z tego odkrycia przyciągnęła kolana do klatki piersiowej i starała się ponownie zasnąć. Po kilku chwilach lekko poirytowana nachalnymi promieniami słońca, które złośliwie świeciły jej w oczy doszła do wniosku, że nadszedł czas by wstać. Uchyliła swoje duże brązowe oko, lecz oślepiona jasnością panująca w pokoju momentalnie je zamknęła. Jedyne co zdążyła dostrzec, to śmiesznie roztrzepana na boki blond grzywka.
Chwila moment. Jaka blond grzywka? – Pomyślała i zdenerwowana w jednej chwili otworzyła swoje zaspane oczęta, a widok jaki ją zaszczycił, był najgorszym w całym jej krótkim życiu. Draco Malfoy jak nigdy nic smacznie spał sobie naprzeciwko niej. Zerwała się do pozycji siedzącej i poczuła, że był to duży błąd, bo głowa bolała ją niemiłosiernie, lecz nie zwróciła na to zbyt wielkiej uwagi.
- Maaaaalfoyyy!! – wykrzyczała, a wzywany Ślizgon obudził się i podniósł głowę  materaca, wpatrując się w Gryfonkę jak w coś wielkiego i okropnego, co zakłócało jego poranny spokój. W przeciwieństwie do dziewczyny pamiętał cały poprzedni wieczór i nie miał nic na wzór kaca, lecz czół delikatne zmęczenie spowodowane małą ilością snu.
- Co tak wrzeszczysz? – zapytał spokojnym głosem.
- Co ty robisz w moim łóżku?! – wykrzyczała swoje pytanie. Chłopak uniósł oczy ku niebu z politowania i nadal w miarę spokojnie odpowiedział.
- Rozejrzyj się Granger.
Hermiona jak na zawołanie zaczęła rozglądać się po dormitorium, a jej usta zaczynały układać się w ładną literkę „O”. Sypialnia zamiast być złoto-brązowa, miała kolor zieleni i srebra pomieszczenie było nieco większe jak jej, a drzwi do łazienki znajdowały się po przeciwnej stronie, nie wspominając już o panującym tu nie ładzie. W następnych sekundach dziewczyna wyglądała jakby coś zawzięcie analizowała, kiedy skończyła to ponownie otworzyła swoje pyskate usteczka.
- Co ja robię w twoim łóżku?!! – Krzyknęła nieco głośniej jak poprzednio, a Malfoy opadł twarzą prosto w materac.– Odpowiadaj!
- Granger, albo się zamkniesz, albo utopie cię w wannie. – zagroził arystokrata. Blondyn bardzo nie lubił wstawać wcześnie rano, a już zdecydowanie nie w niedziele. Liczył, że jego groźba poskutkuję i dziewczyna wreszcie się uciszy. Bo chodź nie znosił Hermiony Granger, to musiał przyznać że mało go to teraz obchodziło, czy brunetka pójdzie spać w jego łóżku, czy na podłodze, liczyło się tylko to, żeby była cicho i nie zaburzała jego spokoju..
- Nie zrobisz tego! a po za tym, żądam wyjaśnień! – Gryfonka wyglądała na bardzo zrozpaczoną i bliską płaczu, a całość tej tragicznej sytuacji dopełniały jej pomięte ciuchy, rozmazany makijaż i rozczochrane, odstające we wszystkie strony włosy. To było za wiele dla chłopaka, zdenerwowany zerwał się gwałtownie z łóżka, zaskakując tym samym dziewczynę jak i siebie. Podszedł do przerażonej brązowowłosej i przerzucił ją sobie przez ramię, tak samo jak poprzedniego wieczoru.
- Puszczaj mnie Ty zwyrodnialcu!! – krzyczała dziewczyna, bijąc pięściami swojego oprawcę. Malfoy nic sobie z tego nie robiąc niósł wyrywającą się Hermionę.  Był jeszcze lekko zaspany, chociaż w tej chwili dominowała w nim złość i zirytowanie. Nie odczuwał ciężaru Gryfonki, była dla niego w tym momencie jak piórko, z którym podążał w kierunku łazienki, a następnie wanny. Jak zagroził, tak też zrobił. Wrzucił wyrywającą się brunetkę do pustej wanny i odkręcił srebrne pokrętło od lodowatej wody, która w jednej chwili trysnęła na zdezorientowaną dziewczynę. Gdyby tego było mało, Draco chwycił jeszcze słuchawkę od prysznica i postąpił tak samo jak sekundę temu, kierując strumień na swoją ofiarę. Gryfonka machała rękami i nogami na wszystkie strony i krzyczała głośno, dławiąc się przy tym lodowatą wodą. Liczyła, że ktoś ją usłyszy, uratuję z rąk sadystycznego blondyna. Nic takiego nie nastało, a wyżej wspomniany bawił się kosztem dziewczyny. W jakiś sposób wyglądała uroczo taka mokra i starająca się wydostać z wanny. Może był okrutny, może nie powinien używać tak drastycznych środków, ale wiedział, że inaczej nie nauczy dziewczyny szacunku do siebie, a ta wciąż będzie się wydzierać i nie da nikomu spokojnie spać. Po paru chwilach zakręcił wodę i spojrzał na „zmiętą” lezącą na plecach, przemoczoną Gryfonkę. Brązowe, lepkie włosy zasłaniały jej całą twarz, a koszulka z dekoltem zjechała znacznie za nisko ukazując czarny koronkowy stanik, który jak Draco pomyślał, nie był zupełnie w stylu tej małej kujonicy. Zrobiło mu się jej nawet żal, gdyż trzęsła się jak galareta z zimna, lecz jak na Malfoy’a przystało założył swoją zimną maskę i nie dał po sobie poznać, że w jakikolwiek sposób zabolało go, jego własne postepowanie.
- I co teraz powiesz? Dalej będziesz zarzucać mi niesłowność? – zapytał.
- TY WREDNY, ZBOCZONY CHAMIE!!! –zaczęła wrzeszczeć głośniej jak wcześniej.
Draco nie czekając zbyt długo i chcąc uniknąć większego wybuchu złości dziewczyny ponownie odkręcił lodowatą wodę. Była taka bezbronna, a on mógł zrobić z nią wszystko, co tylko chciał. Chodź numer z woda był tylko niewinną zabawą w jego oczach, to po paru chwilach dotarło do niego, że okno w łazience otwarte jest na oścież, a Gryfonka  może nieźle się przeziębić od wdzierającego się o środka powiewu wiatru. Zakręcił wodę i z zaciekawieniem spoglądał w kierunku swojej ofiary.
- Jesteś chory psychicznie Malfoy – zaczęła bardzo spokojnie, chodź w jej oczach można było dostrzec rządzę mordu. – Nienawidzę cię, tak bardzo cię nienawidzę.
- Trzeba było być grzeczną dziewczynką Granger. Mówiłem siedź cicho, ty nie posłuchałaś, a to twoja kara. – odpowiedział również nadzwyczaj spokojnie, jakby tłumacząc coś mało pojętnemu dziecku.
- Kara?! Kara?! Naprawdę?! Mam dość ciebie i tego twojego sadystycznego rozumowania świata! Mam dość tego całego głupiego uroku! Mam dość dzielenia z tobą łazienki, w której prawie mnie nie utopiłeś i mam dość tego niesamowitego bólu głowy! – skończyła swoją wściekłą wyliczankę i z trudem wyszła z wanny, nie zaszczycając Malfoy’a nawet najbardziej wściekłym spojrzeniem. Odwróciła się w kierunku drzwi do własnego dormitorium i podążyła w tamtym kierunku. Przeszła zaledwie kilka kroków i zatrzymała się niespodziewanie.
- Agrrrrr!! – wydała z siebie bliżej nieokreślony dźwięk i spojrzała oskarżycielsko na chłopaka. – Malfoy!
- Coś się stało? – zapytał z ukrywanym rozbawieniem
- Nie, nic się nie stało! Jest mi tylko zimno, marznę i jestem całkowicie przemoczona. Wiesz może jak to się stało? – zapytała opuszczając ręce wzdłuż ciała z bezsilności.
- Granger, oczekuję przeprosin, inaczej będziesz tu sterczeć do wieczora. – odezwał się wyniosłym tonem.
- Przeprosin? A za co to JA mam Cię przepraszać? – oburzyła się.
Chłopak już dłużej nie dal rady ukrywać swojej złości i obojętności względem Gryfonki.
- A Może za to, że ratowałem wczoraj twoje cztery litery przed stoczeniem się na samo dno, jak to postanowiłaś dorównać mi w piciu, chodź dobrze wiedziałaś, że nie powinnaś. Może za to też, że osobiście doniosłem cię do tego dormitorium kompletnie zalaną w trupa i zmuszony byłem słuchać twoich głupich opowiadań o jakiś karuzelach, myszach, jednorożcach i Merlin wie czym jeszcze! – wyrzucił z siebie blondyn i spojrzał z zaciekawieniem na reakcję dziewczyny.
Hermiona analizując słowa całkowicie poważnego Ślizgona zrozumiała, że mówi prawdę, bo po co miałby kłamać. Chociaż ta jego prawda brzmiała jak stek bzdur, to poważny ton wskazywał na to, że chłopak naprawdę wczoraj jej pomógł i to całkowicie bezinteresownie. Pamiętała jak przez mgłę wydarzenia minionej nocy i może to i nawet lepiej. Jednego była pewna, już więcej nie będzie pić. Ze spuszczona głową i wzrokiem wbitym w palce u stup wypowiedziała to jedno magiczne słowo, o które dopominał się blond włosy chłopak.
- Przepraszam – wyszeptała.
- Co powiedziałaś Granger? Niedosłyszałem – bawił się jej zażenowaniem.
- Powiedziałam, że Cię przepraszam Malfoy.
- Za co? – kontynuował zabawę.
- No nie rób sobie ze mnie jaj, jest mi zimno - odezwała się zrozpaczona.
- Znaj moje dobre serce Granger. Idź się przebierz – odpuścił dziewczynie. Widocznie nawet Draco Malfoy posiada serce.
Gryfonka nadal stała w miejscu, ale tym razem z oczami wlepionymi w blondwłosego arystokratę.
- Musisz iść ze mną Malfoy – wydukała po krótkiej ciszy.
- No no, trochę lodowatej wody i już składasz mi niemoralne propozycje Granger - zażartował
- Nie to miałam na myśli – dodała pośpiesznie wiedząc do czego zmierza blondyn – Chodź no – dodała błagalnie, a chłopak mrucząc coś pod nosem o złych urokach i jeszcze gorszych dyrektorach ruszył za dziewczyną.

Ten cały urok Dumbledore’a strasznie irytował dwójkę Prefektów naczelnych. Byli nierozłączni, wszystko musieli robić razem, a skutek był całkowicie odwrotny jak zakładał ich kochany dyrektor. Ciągłe przebywanie razem spowodowało zwiększenie się częstotliwości ich kłótni, które były prowadzone o największe błahostki, jak na przykład gdzie jedno chciało usiąść, a drugie zajęło mu miejsce, które z nich pierwsze chciało wejść do łazienki itp. Całą niedziele przesiedzieli w ciszy Hermiona zaszyła się w fotelu i po raz kolejny przeglądała księgi z najróżniejszymi urokami usiłując znaleźć „lekarstwo” na ich przypadłość. Draco natomiast przeleżał, przespał i ogólnie nijako przetrwał cały niedzielny dzień wzywając co jakiś czas hogwardzkie skrzaty i prosząc je o jedzenie dla siebie i o dziwo też dla Hermiony. Prawdopodobnie jego zachowanie wynikało z faktu, że nie chce ponownie ciągać półprzytomnej dziewczyny przez cały zamek, tym razem do skrzydła szpitalnego z powodu odwodnienia i braku jedzenia. Jak oboje w jednej z kłótni doszli do porozumienia, że nie pokażą się publicznie razem w Wielkiej Sali, bo jedno z nich musiałoby usiąść przy nie swoim stoliku. Może początkowo było to dobre rozwiązanie, ale po paru godzinach brunetka zaczęła się zastanawiać co pomyślą jej przyjaciele, kiedy spostrzegą, że nie ma jej na posiłkach. Po głębszych przemyśleniach doszła do wniosku, że w końcu im to wytłumaczy i zrozumieją. Pozostawała tez kwestia uczęszczania na zajęcia, mieli lekcje razem, jak i osobno, ciężko było ustalić rozwiązanie tej niekorzystnej sytuacji.
- Malfoy! Chce spać u siebie! – krzyczała już któryś setny raz tego dnia Gryfonka.
- Nie będę spał u ciebie na podłodze. Zostaje tutaj! – odpowiedział jej siedzący naprzeciwko blondyn.
- Ja tez nie będę spała na podłodze!
- Granger, przestań się wydzierać, mój pokój jest większy, więc nie ma tematu.
- To gdzie ja mam spać? – rozpaczała brunetka.
- Masz szeroki wybór miejsc Granger. Podłoga, fotel, krzesło, ewentualnie opcja najwygodniejsza z której na pewno nie skorzystasz, to moje łóżko  – odpowiedział dumny z siebie Ślizgon. Co go podkusiło, żeby proponować jej swoje łóżko? Na to pytanie nie znał odpowiedzi, ale po tej jednej nocy z dziewczyną doszedł do wniosku, że wcale nie było tak źle i jest mu wszystko jedno jaką opcję wybierze.
- Chyba śnisz Malfoy, to był pierwszy i ostatni raz – zdenerwowała się.
- Że pierwszy to wiedziałem, ale że ostatni? Byłem tak dobry, że nie chcesz się rozczarować spaniem z kimś innym i postanawiasz spędzić resztę życia sama?  - zapytał z udawaną powagą.
- Nie Malfoy, byłeś tak okropny, że straciłam zainteresowanie jakimkolwiek kontaktem  z płcią przeciwną.
- Sugerujesz, że wolisz dziewczyny? – zaśmiał się złośliwie arystokrata.
- Jesteś nienormalny, wiesz? – dziewczyna powoli zaczynała się denerwować.
- Uświadomiłaś mi to dzisiaj rano, bardzo dobitnie.
- Śpię na fotelu – stwierdziła rzeczowo, chodź bardzo smutno. Powlekła ze zrezygnowaniem nogami w kierunku mało wygodnego fotela, znajdującego się tuż przy łóżku na którym siedział dość skąpo odziany Malfoy junior. Hermiona mogła podziwiać w całej okazałości jego pięknie wyrzeźbione ciało, a siadają na brązowym fotelu miała jeszcze lepszy widok. Podciągnęła nogi pod brodę i okryła się grubym kocem, a jej wzrok co chwile wędrował w kierunku chłopaka. Za każdym razem, gdy zerkała w jego kierunku karciła się w duchu za to głupie, bezsensowne podziwianie muskulatury swojego największego wroga. Blondyn natomiast specjalnie rozwalił się jak tyko mógł na swoim pokaźnych rozmiarów łożu, by udowodnić Gryfonce, że w przeciwieństwie do niej on tej nocy zamierzał się wyspać.
- Słodkich koszmarów Granger – powiedział zanim zgasił światło.
- Wzajemnie Malfoy – odpowiedziała i mocniej stuliła się w twardy fotel.
Dużo czasu minęło zanim znalazła odpowiednią pozycję do spania, która niczym nie przypominała wygodnie rozwalonej sylwetki Dracona.  Marzyła o ciepłym, wygodnym łóżku, a nie o starym, bezkształtnym fotelu. Gdy tak siedziała i czekała na sen, do jej głowy wpadł mały pomysł, jak tu sobie umilić noc, a nie dać Malfoy’owi chorej satysfakcji. Cichutko wstała ze swojego miejsca i stąpając dosłownie na paluszkach podeszła bliżej łóżka. Chłopak spał od dobrej godziny, więc nie powinien się obudzić. Chociaż bardzo nie chciała tego robić, to opcja spania na wygodnym materacu była silniejsza niż myśl, że on będzie obok. Bardzo wolno wsunęła się na kraj łóżka i starając się utrzymać jak największy dystans jednocześnie opatuliła się skrawkiem kołdry. Nie minęło nawet pięć minut jak zasnęła. W zamiarze miała wstać wcześniej od arystokraty i nim się spostrzeże wrócić na stary fotel. Nie przewidziała tylko, że jej wróg może obudzić się pierwszy.

*

Nastał ranek młoda Gryfonka smacznie spała, nic nieświadoma gapiącego się na nią Dracona. Arystokrata obudził się wraz ze wschodem słońca i już od kilku minut z zafascynowaniem obserwował śpiącą Hermionę. Była taka spokojna i delikatna, gdy spała. Jej klatka piersiowa unosiła się miarowo przy każdym oddechu. Prawdopodobnie śniła o czymś przyjemnym, bo kąciki jej ust były nieco uniesione. Draco wpatrywał się w dziewczynę z lekkim zaskoczeniem, bo jak „coś” tak bojowo nastawionego i wyszczekanego, mogło być tak urocze i słodkie jednocześnie? Drugą sprawą, która wprawiła go w szok, był widok dziewczyny w jego łóżku. Jeśli dobrze pamiętał, to zasypiała na fotelu i za nic w świecie nie wykazywała chęci zmiany swojego położenia. O dziwo nie przeszkadzała mu jej obecność, wręcz przeciwnie. Wyciszał go spokój wymalowany na twarzy Gryfonki. Chodź wiadomo, że nikomu by się do tego nie przyznał.
Była to jedna z najlepszych chwil jakie spędzili razem, jedyna bez kłótni, dogryzania sobie wzajemnie. I dobrze wiedział, że najprawdopodobniej ostatnia, jaką dane będzie im przeżyć. Chciał cieszyć się tym momentem jak najdłużej. Ale to nie było mu dane, bo Hermiona, jakby czując, że jest obserwowana przeciągła się krótko i otworzyła swoje zaspane brązowe oczy, a chłopak jak na zawołanie przybrał swoją maskę obojętności i obdarzył zszokowaną dziewczynę spojrzeniem żądającym wyjaśnień.
- Ja…Ja…- jąkała się, nie wiedząc, jak wytłumaczyć swoje położenie.
- Po prostu wyduś to z siebie Granger – ponaglił ostro.
- To nie tak jak myślisz – powiedziała szybko zasmucona, że jej wczorajszy plan upadł, zanim zdążyła go wdrożyć w życie. Był przecież taki idealny. Miała tylko wstać wcześniej od niego i wrócić na ten głupi fotel. Niestety nie zawsze wszystko układa się po naszej myśli.
- Nie wiesz o czym myślę – uciął krótko.
- Bo na tym fotelu było niewygodnie, tak nie można Malfoy. Musimy przełamać ten czar, bo na dłuższą metę się wykończę. – wydukała ignorując jego wcześniejsze zdanie.
Urok nałożony przez jej kochanego dyrektora, był niesamowicie irytujący. Rujnował obojgu, życie społeczne. A najgorsze było, to że nie mieli żadnego pomysłu jak go przełamać i sprawić, aby wszystko wróciło do normy.
- Ty się wykończysz? – zapytał. – A co ja mam powiedzieć? Za godzinę jest śniadanie, a później mamy zajęcia. Jak mam się z tobą pokazać publicznie?
- Może nie wychodźmy? – zaproponowała pierwsze co przyszło jej do głowy.
- Nie wychodźmy? – powtórzył po dziewczynie. – taaa, świetny pomysł Granger! Jak nie pojawimy się na śniadaniu i na zajęciach, to zaraz zleci się tu całe grono pedagogiczne, sprawdzić czy aby przypadkiem się nie pozabijaliśmy.
- To co my teraz zrobimy? Co? – usiadła na łóżku, skrzyżowała nogi i ukryła zrozpaczona twarz w dłoniach, rozumiejąc w jakiej beznadziejnej się znaleźli.
- Nie rozpaczaj Granger – polecił. – Będziemy się zachowywać, jakby nigdy nic i zobaczymy co z tego wyniknie. – Draco sam nie wierzył w to co mówił, ale co innego mogli zdziałać? Hermiona niepewnie przytaknęła na słowa Ślizgona, chociaż wiedziała, że dzisiejszy dzień do najprzyjemniejszych należeć nie będzie.

Bez większych sprzeczek, a właściwie w zupełnej ciszy dwójka odwiecznych wrogów szykowała się do wyjścia z dormitorium, chodź wyglądało to bardziej, jakby przygotowywali na karę śmierci. Na twarzy każdego z nich malowało się głębokie zrezygnowanie, a z każdą mijającą minutą ich oczy wyrażały coraz więcej negatywnych uczuć. Kiedy zegar wybił pełną godzinę wiedzieli, że to co mają zrobić jest nieuniknione. Rzucając sobie ostatnie pełne niepewności spojrzenie opuścili sypialnię 
chłopaka.





**********************

Kolejny rozdział za nami, niestety nie jest zbyt długi :/  to chyba wina weny, odczuwam jej brak, nie wiem czym to jest spowodowane, ale musicie mi wybaczyć. Chodź nie będę ukrywać, że przy małej ilości komentarzy moja kapryśna wena wcale się nie powiększa.

Dziękuję osobą które czytają i komentują, to dzięki wam mam siłę pisać :) 

Ps. mam cichą nadzieję, że będzie was więcej. 

Za wszystkie błędy przepraszam :)

4 komentarze:

  1. Czyli mój chłopak jest sadystą… Tak czułam. ;p

    "- Maaaaalfoyyy!! – wykrzyczała, a wzywany Ślizgon obudził się i podniósł głowę materaca (…)" - Zgubiłaś literkę "z". Bo materac chyba głowy nie posiada? ;) Chociaż zawsze może to być magiczny materac.

    "Po paru chwilach zakręcił wodę i spojrzał na „zmiętą” lezącą na plecach (…) - Tu z kolei zgubiłaś kropkę nad "ż" w słowie "leżącą".

    "Chodź numer z woda był tylko niewinną zabawą w jego oczach (…)" - Nie "chodź", lecz "choć".

    "Chłopak już dłużej nie dal rady ukrywać swojej złości i obojętności względem Gryfonki." - Ech, uciekają Ci te znaczki i literki. Tutaj akurat w słowie "dal".

    "Ze spuszczona głową i wzrokiem wbitym w palce u stup wypowiedziała to jedno magiczne słowo, o które dopominał się blond włosy chłopak." - Nie "stup", lecz "stóp". Litera "o" w wyrazie "stopa" wymienia się w "ó" przy odmianie tego rzeczownika.

    To tylko kilka drobnych błędów. Więcej nie dostrzegłam. Szczerze, tak się zaczytałam, że z trudem wychwyciłam te. Uwielbiam takiego Draco! Jest wspaniały. Idealny, bezczelny arystokrata. Nie mogę się doczekać jego reakcji na spojrzenia i komentarze uczniów. Piszesz bardzo plastycznie, jeśli mogę to tak ująć. Czytając, opisywane przez Ciebie obrazy od razu mam przed oczami. Nic, tylko się tego od Ciebie uczyć! Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do siebie. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Supeeer!! Bardzo fajne i ciekawe i mam nadzieję że już nie długo pojawi się kolejny rozdział xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział nie mogę się doczekać kolejnych i mam szczerą nadzieję że wena Ci dopisze ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. OMFG!!!!!!!
    Dwa nowe rozdziały!
    Kocham ten!
    Akcja z wanną! *.* Masz ty coś do tego łazienkowego sprzętu?
    Lecę czytać o śniadaniu!
    <3

    OdpowiedzUsuń