czwartek, 9 lipca 2015

Rozdział 1


"Zaw­sze trze­ba po­dej­mo­wać ry­zyko. 
Tyl­ko wte­dy uda nam się pojąć, 
jak wiel­kim cu­dem jest życie."




Delikatne promienie słońca przebijały się przez okno w pokoju na pierwszym piętrze. Delikatnie oświetlając twarz śpiącej dziewczyny, a może już młodej kobiety?
Wydawać by się mogło, że śniła o czymś naprawdę przyjemnym, kąciki jej pełnych, różowych ust były lekko uniesione, a twarz wyglądała na spokojną. Nawet pod przymkniętymi powiekami można było dostrzec, wielkie i ładnie zarysowane oczy, a na prawy policzek spływał niewielki kosmyk jej gęstych, nieco puszystych, brązowych włosów.
 Leżała na łóżku w swoim niedużym, ale bardzo zadbanym pokoju, każda najmniejsza rzecz, miała tutaj swoje własne miejsce, wszystko dobrze poukładane i zorganizowane, pokój perfekcjonistki. Łóżko znajdowało się pod średnich rozmiarów oknem, po przeciwnej stronie można było dostrzec drzwi wyjściowe, a zaraz obok dużą szafkę z najróżniejszymi książkami, widać, że lubiła czytać. 
 W ścianie obok, była średnich rozmiarów wnęka, która służyła za coś w rodzaju garderoby, nie było tam dużo ubrań, zaledwie kilka kompletów, na parę dni i jakiś strój wizytowy, nie była biedna, po prostu stawiała na minimalizm i prostotę we wszystkim. Oprócz tego w pokoju znajdowało się jeszcze biurko i kilka szafek.

Zapowiadał się piękny dzień, gdyż słońce coraz nachalniej wdzierało się do pokoju dziewczyny. Nic dziwnego, mieliśmy w końcu środek wakacji. 
Pierwszy miesiąc wolnego brązowowłosa spędziła na, cóż dla niektórych może to dziwne, ale na nauce. Była bardzo ambitna, może nawet trochę przesadnie przejmowała się ocenami. Chciała być najlepsza, nie wiedziała skąd u niej się to brało, po prostu tak miała od pierwszej klasy i tyle. Ale pomimo ciągłej nauki, nie zapominała o swoich przyjaciołach, którzy zawsze przy niej byli, czy była szczęśliwa, czy smutna, zawsze mogła na nich liczyć, a oni na nią. Była świetną przyjaciółką i dobrą córką. Bardzo kochała rodziców i wiedziała rozłąka jest dla nich bardzo trudna. Gdy wyjeżdżała na parę miesięcy do szkoły, mogli utrzymywać z nią kontakt tylko poprzez listy. Dlatego kiedy tylko miała okazję być w domu, spędzała z nimi jak najwięcej czasu.

Dziewczyna nie znacznie poruszyła się na łóżku, lekko pociągnęła nosem powietrze a na jej twarz wpłynął większy uśmiech, czyżby poczuła zapach śniadania? Jej oczy bardzo powoli się rozszerzały, starając przyzwyczaić się do ostrego światła. Po kilkunastu sekundach, już lekko rozbudzona przetarła swoje wielkie, brązowe oczy, zamrugała kilkakrotnie i podniosła się do pozycji siedzącej. Włosy miała w wielkim nieładzie, sterczały we wszystkie strony, a koszulka nocna była nieco pognieciona.
 Przeciągnęła się, by rozprostować kości po długiej nocy i ruszyła wesołym krokiem do łazienki, wcześniej zabierając kilka letnich ubrań.
Z kuchni można było usłyszeć radosne podśpiewywanie i brzęk przesuwanych talerzy i szklanek. 

- Hermiona, wstałaś już? Śniadanie prawie gotowe. - wołała radośnie kobieta z kuchni.
- Tak, tak. Zaraz zejdę mamo – odpowiedziała pospiesznie i zabrała się za rozczesywanie, swoich długich włosów.
Ubrana była w krótkie, szare dresowe spodenki i zwykły biały t-shirt. Gdy rozczesała już włosy, związała je w wysokiego kucyka i zbiegła szybko do kuchni.
- Hej mamo – przywitała się
- Cześć skarbie, przygotowałam jajecznice tak jak lubisz.
Na stole kuchennym stała patelnia ze średnio ściętą jajecznicą, tak jak lubiła i szklanka świeżo wyciskanego soku z pomarańczy.
- Dzięki mamo. – odpowiedziała grzecznie, po czym wzięła się za jedzenie – Co planujesz ugotować na obiad? Mogłabym ci pomóc jak chcesz. – zapytała, a jednocześnie zaoferowała swoją pomoc rodzicielce.
- Nie trzeba Hermi, poradzę sobie, na dzisiaj przewidziałam zapiekankę warzywną.  – powiedziała zgodnie z prawdą i przyjrzała się swojej córce która bardzo szybko pochłaniała posiłek. - nie jedz tak szybko, bo się jeszcze udławisz.
- Muszę się pośpieszyć, bo trochę zaspałam. Zaraz będzie bardzo gorąco na dworze, a ja chciałam jeszcze pobiegać.

Po tegorocznym powrocie ze szkoły nasza mała Gryfonka postanowiła zrobić coś dla własnego organizmu  i od miesiąca, codziennie rano spędzała godzinę na bieganiu. Przez pierwsze kilka dni było ciężko, ale po tygodniu już weszła we wprawę i biegała z przyjemnością. Miłym zaskoczeniem było dla niej również, to że zrzuciła trzy kilogramy, a jej sylwetka stała się nieco smuklejsza. Chociaż wcześniej nie wyglądała wcale źle, to trzeba przyznać, że trochę sportu wcale jej nie zaszkodziło.
Odłożyła naczynia do zlewu i żegnając się z mamą krótkim „niedługo wrócę”, założyła sportowe buty i wybiegła z domu, zabierając po drodze małą butelkę wody z kuchennego blatu.
Gdy biegała czuła się wolna, miała dużo czasu na rozmyślanie o przyszłości, o tym co czeka ją na szóstym roku w Hogwarcie, jakie ciekawe przygody przeżyje ze swoimi przyjaciółmi tym razem. Na samą myśl o Harrym i Ronie, zrobiło jej się troszkę smutno. Nie widzieli się cały miesiąc, więc strasznie za nimi tęskniła.

Jak wrócę do domu, to wyślę im sowę, może nawet ich odwiedzę. Uśmiechnęła się do własnych myśli i skręciła w prawo, w wąską uliczkę.

*

Tym czasem pewien przystojny Ślizgon konsumował swój pierwszy posiłek tego dnia, przygotowany przez skrzaty domowe, był na tyle leniwy, że zażądał by mu go podano do łóżka. Ten to miał życie, wszystko podsuwane mu było pod sam nos, nie musiał się w ogóle wysilać, zawsze dostawał co chciał, mając zaledwie trzynaście lat rodzice podarowali mu skrytkę w Banku Gingota, z pokaźna sumką galeonów, która prawdopodobnie miała zastąpić mu ich miłość i brak czasu. Chłopak spędzał każdy dzień wakacji tak samo, długie spanie, jakiś posiłek, latanie na miotle, czasem odwiedziny któregoś ze szkolnych przyjaciół, przeglądanie domowej biblioteki w poszukiwaniu czegoś ciekawego do czytania, co w gruncie rzeczy kończyło się zawsze wielka klapą, trochę znęcania się nad skrzatami domowymi i spanie. Każdy dzień nudny i taki sam. Jedyne o czym myślał to jak najszybszy powrót do głupiej szkoły, której w gruncie rzeczy nie znosił, ale tam przynajmniej się coś działo.

Draco właśnie popijał sok dyniowy, gdy nagle drzwi do jego pokoju otworzyły się z wielkim hukiem, a stanął w nich nie kto inny jak Blaise Zabini, jego najlepszy przyjaciel. Biedny chłopak, nie przyzwyczajony do takich atrakcji na co dzień, wypuścił z wrażenia szklankę z sokiem, który zalał mu pokaźną część pościeli.

- Blaise! Ty idioto, jestem cały mokry! – Wydarł się pan blond arystokrata na przybysza.
- Oj Smoku, Ale z ciebie niezdara. – Zaśmiał się i zajął miejsce na fotelu pod kominkiem. – Przybyłem cię uratować.
Draco spojrzał wściekle na nieoczekiwanego gościa po czym zaczął czyścić siebie i pościel z niedopitego napoju.
- A przed czym to miałbyś mnie ratować? – zapytał poirytowany i zajął miejsce na brzegu, swojego pokaźnych rozmiarów łoża.
- A przed tobą samym, Smoku. Twoja matka żaliła się mojej, że nie wychodzisz z domu, całe dnie gnijesz w łóżku, a nawet masz takiego lenia, że sam po śniadanie nie zejdziesz, tylko wykorzystujesz te biedne stworzenia. – odpowiedział i uśmiechnął się z błyskiem w oku – Więc oto jestem, Ja twój wybawca.
- Biedne stworzenia?! – oburzył się arystokrata – a coś ty się na mózg z Granger – wiem –to –wszystko – lepiej – od –ciebie  zamienił?
- Smoku, natychmiast masz przestać marudzić, wciągnąć na te swoje cztery litery jakieś ciuchy i wyjść ze mną do świata żywych. No i nie dyskutować – dodał gdy dostrzegł, że chłopak otwierał usta, aby się sprzeciwić.
W kierunku Zabiniego zostało tylko posłane spojrzenie w stylu "gdyby wzrok mógł zabijać, to byłbyś już martwy drogi przyjacielu". No i nic więcej nasz blond włosy chłopak nie odpowiedział, tylko zrezygnowanym krokiem skierował się do łazienki.
- Tylko się pośpiesz, nie mamy całego dnia – usłyszał jeszcze zamykając drzwi.

Ale ten Blaise jest wkurzający, ja mu jeszcze pokażę jak wspaniały może być dzień spędzony z Malfoy'em nie w humorze.





*************

Hej,
 tak jak obiecałam rozdział jest już dzisiaj, może nie zbyt długi, ale to dopiero moje początki, więc liczę na wyrozumiałość i cenne wskazówki, na temat tego co można poprawić/zmienić.

Dzięki, do następnego :)


7 komentarzy:

  1. Witaj,

    Poczytałam, poczytałam i stwierdziłam, że nie jest najgorzej :) Jak na pierwszy rozdział, dajesz radę. Troszeczkę za szczegółowo trzymasz się opisów - pokój Hermiony nie jest konieczny do opisania, aż w takich szczegółach, jak rozmiar wnęki na ubrania i ile ich tam wisi.
    Pierwszy rozdział, jak na razie nic nie wznosi, ale to się pewnie zmieni.
    Chciałabym Ci poradzić zatrudnienie dobrej bety, która pomoże Ci lepiej poprowadzić opisy i wprowadzić ciut więcej emocji do dialogów. Podstawą jednak jest pomysł :) Jeśli go masz, to wszystko będzie dobrze.
    Powodzenia! :)

    Venetiia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, wielkie dzięki za odpowiedź i cenne sugestie :)
      Nawet nie wiesz jak się ciesze, że tu zajrzałaś, to dla mnie dużo znaczy.
      <3

      Usuń
  2. Oj tak, długo szukałam tego typu opowiadanie z Draco i Hermioną ! c:

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam :)
    Z chęcią zabrałam się za czytanie Twojego bloga. Z góry, chce Cię poinformować, żebyś nie miała mi za złe, gdy coś skrytykuje. Chcę tylko pomóc :)

    W trakcie czytania zwróciłam uwagę na kilka brakujących przecinków. W zauważyłam też ze kilka słów niepotrzebnie oddzielasz spacja takich jak brązowowłosa, lub nieznacznie. Ale może to wyniknąć z szybkiego pisania, znam to :) Jeśli skończysz rozdział, warto przed dodaniem jeszcze raz przeczytać i sprawdzić. Tak jak koleżanka doradziła w komentarzu, również polecam betę :) I nie zagłębiaj się tak w szczegóły, bo nie są takie konieczne :) szkoda też, że zabrakło prologu, ogólnego wstępu to opowiadania :)

    Teraz zalety ! Rozdział genialny. Był bardzo ciekawy i wciągający. Widzę troszkę zmian w Hermionie, ale są takie subtelne, że zdobywasz dużego plusa :) podoba mi się to, że piszesz z dwóch różnych punktów widzenia :)

    Oj nie będę się rozpisywała, jeszcze kilka rozdziałów przede mną :)

    Pozdrawiam,
    Desagra

    OdpowiedzUsuń
  4. Cała historia zapowiada się genialnie! Podoba mi się to, że Draco jest taki jak zawsze, czyli oschły, ironiczny itp.
    Niestety znalazłam też kilka minusów, które troszkę zniechęcają, ale postanowiłam czytaj dalej :)
    Jest bardzo dużo zdań, gdzie zamiast kropki jest przecinek. W tym sensie, że zamiast rozdzielić to na dwa zdania i napisać po kropce tak jakby.. wyjaśnienie? nie wiem jak to nazwać to dajesz przecinek, np. w tym zadaniu: [...] średnich rozmiarów wnęka, która służyła za coś w rodzaju garderoby, nie było tam dużo ubrań [...]
    Po tej garderobie dałabym kropkę lub myślnik.
    Ale to tylko taka mała uwaga :))
    Całość jest prześwietna! :D
    Zapraszam do mnie! :)
    whoreadsbooks-livestwice.blogspot.com
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa. Tak wiem, mam mały problem z tymi kropkami i przecinkami , ale staram się wyłapywać takie błędy i poprawiać. Planuję też siąść jeszcze raz nad wszystkimi rozdziałami i popoprawiać te błędy, które najbardziej rzucają się w oczy :)
      W wolnej chwili wpadnę na twojego bloga
      Również pozdrawiam :*

      Usuń
  5. Pierwszy rozdział bardzo dobry :)
    Podoba mi się i na pewno będę wpadać, ale znając życie twoją twórczość będę poznawać powoli-braki czasu.
    Zapraszam do siebie - dramione typowo wojenne: wojenne-dramione.blogspot.com
    Pozdrawiam
    Arabella

    OdpowiedzUsuń