piątek, 18 marca 2016

Rozdział 16


"W ciężkiej chorobie tkwi dobro.
  Kiedy ciało słabnie,            
silniej czuje się duszę."  



Cała noc była jednym wielkim koszmarem, dla młodej dziewczyny. Nie mogła spać, przez niekończący się złośliwy kaszel i równie bolesne kłucie w klatce piersiowej. Eliksiry które w środku nocy dostarczył jej Draco, praktycznie nie przyniosły żadnej ulgi. Tak samo też eliksir nasenny, niby zadziałał, ale z bardzo dużym opóźnieniem.
Po przebudzeniu było jeszcze gorzej, ledwie dała rade mówić, gardło piekło ją niemiłosiernie. Każdemu oddechowi towarzyszył przeciągły świst, wydobywający się gdzieś z okolic jej klatki piersiowej. Ogólne osłabienie nie pozwoliło się dziewczynie nawet podnieść z łóżka. Jedyne co mogła zrobić, to ze złością wpatrywać się w drzwi prowadzące do łazienki. Gdzieś tam po drugiej stronie pomieszczenia, zapewne smacznie sobie spał sprawca jej obecnego stanu.
- Przecież ja się zaraz wykończę… - mruknęła, podejmując kolejną próbę dźwignięcia się z łóżka. Na marne.
Wiedziała, że jej obecny stan, to nie przelewki. Musiała jak najszybciej dostać się do skrzydła szpitalnego. Ale jak miała tego dokonać, nie zdolna nawet do oderwania głowy od poduszki?
Malfoy…- Podpowiedział jej cichy głosik. Ale jak go tu zwabić? - Myśl Hermiona, myśl…  - odezwał się ponownie.
Po krótkiej chwili zastanowienia, dostrzegła obok łóżka swoją drewnianą różdżkę.
- I to jest jakiś pomysł… - mruknęła, na tyle z siebie zadowolona, na ile pozwalała jej choroba.
Z trudem ściągnęła magiczny przedmiot z małego dębowego stoliczka. Machnęła dwa razy w stronę drzwi, a te otworzyły się z hukiem. Machnęła ponownie, a drzwi na powrót się zamknęły, mocno przy tym trzaskając. Powtórzyła czynność jeszcze kilka razy. Przy ostatnim machnięciu, Draco niemal dostał drzwiami w czoło. W ostatniej chwili odskoczył na bezpieczną odległość. Ten chłopak na prawdę posiadał świetny refleks.
- Powiesz mi Granger, dlaczego o ósmej rano starasz się wyrwać drzwi z zawiasów? To taka nowa forma rozrywki, książki już ci się przejadły?
- Nie musiałabym tego robić, gdybyś nie był takim idiotą.
- Dlaczego wszystko sprowadza się do tego, że nazywasz mnie idiotą, Granger?
- Bo może nim jesteś? – wychrypiała.
- Radze oszczędzać głosik, bo  z tego co słyszę już z nim jest kiepsko. Albo… Perspektywa milczącej Granger jest bardzo kusząca. Więc jak ci minęła noc? – zaśmiał się przeciągle.
- Nie prowokuj mnie.  – zagroziła, ale dość słabo jej to wyszło. – Eliksiry na mnie nie działają, jestem osłabiona. Mógłbyś iść do skrzydła szpitalnego i załatwić mi coś mocniejszego? – zapytała z nadzieją w głosie.
- Trzeba było tak od razu, coś mocniejszego, to ja mam w barku. Wystarczy tylko poprosić.
- Malfoy. Jak ty mnie dener… - niespodziewanie w połowie zdania głos Gryfonki zamilkł. Było to nieco komiczne, gdyż dziewczyna bezdźwięcznie poruszała ustami. Wyglądała jak ryba pozbawiona wody. Przerażenie pojawiło się na jej pobladłej twarzy.
- Dzięki ci Merlinie! – Uradował się chłopak . – doigrałaś się, teraz przynajmniej będę miał spokój.
Blondyn wprost umierał ze szczęścia, cisza, spokój. Granger w końcu zaniemówiła. Mógłby się tak radować bez końca, gdyby nie powracające dziwne ukłucie w brzuchu. Wyrzuty sumienia ponownie dały o sobie znać. Obecna sytuacja dziewczyny była tylko i wyłącznie winą nierozsądnego zachowania Ślizgona.
Hermiona jedyne co mogła zrobić to złożyć dłonie w geście prośby i dodać do tego smutną minkę. Przecież na każdego działały te sztuczki. Lecz Malfoy, to był Malfoy. Niewzruszony skrzyżował ręce na piersi i z politowaniem przyglądał się młodej, schorowanej dziewczynie.
- Co by tu z tobą zrobić? – pytanie skierował bardziej do samego siebie. – Pójdę ci po te leki Granger, jeśli przyrzekniesz, że nie wyjawisz powodu swojej nagłej choroby. Nie chce kłopotów.
Dziewczyna nie wierzyła, że to jest jedyny warunek jaki musi spełnić, by chłopak jej pomógł. Kiwnęła głową na znak zgody.
- A i napiszesz mi ten esej na eliksiry. Ten co mamy oddać za tydzień. – dodał wiedząc, że w tym momencie zgodzi się na wszystko.
Gryfonka po tych słowach chłopaka, zrobiła naburmuszoną minę, ale przytaknęła grzecznie.
- Grzeczna dziewczynka. To ja idę do skrzydła, a ty siedź cicho, nigdzie nie chodź, najlepiej w ogóle się nie ruszaj. – Zaśmiał się. – A nie, sorry… i tak nie możesz. – dodał rozbawiony i nie kwapiąc się zakładaniem jakiegoś przyzwoitego ubrania, wymaszerował w piżamie na korytarz.
Kiedy drzwi za chłopakiem zatrzasnęły się z lekkim hukiem, posmutniała dziewczyna złapała się za obolałe gardło. Z irytacją powiodła wzrokiem do miejsca w którym jeszcze kilka sekund temu stał jej największy wróg. Wystawiła język w powietrze, co wyglądało bardzo śmiesznie zważywszy na obecną sytuację.
Wkopała się w pisanie czterostronicowego wypracowania i to jeszcze na eliksiry. Ale co mogła zrobić, kiedy jej samopoczucie równało się stwierdzeniu „zaraz umrę”. Dziewczyna będąc chora, zawsze zaczynała lekko panikować. W tym momencie niemal z wytęsknieniem oczekiwała powrotu Malfoy’a. Minuty mijały, a chłopaka nie było. Nadzieja na szybkie zniwelowanie bólu oddalała się od Gryfonki wielkimi krokami.

*

- Haloo, jest tu ktoś?! – Zawołał w przestrzeń.
- O co chodzi? Co się dzieje? – Zapytała zaspana kobieta wybiegająca z prywatnych kwater.
- Może mi pani dać coś mocniejszego? Granger nadal źle się czuje i…
- Ah…To ty. Z wczoraj… - Słusznie zauważyła pielęgniarka. – Jak zły jest jej stan?
Jak zły jest jej stan??? Tragiczny. To kujonka, do tego z szopą kłaków na głowie i z tym natrętnym, piszczącym, przemądrzałym głosem… - Pomyślał.
- Jest rozpalona, leży w łóżku, świszczy irytująco i wkurza wszystkich dookoła siebie. Aaaaa i straciła głos.
- Nie jest dobrze, nie jest… poczekaj tutaj pójdę po jakieś leki. – zaniepokoiła się pielęgniarka.
- Mhm.. – Mruknął w odpowiedzi.

*

W końcu po dwudziestu minutach drzwi do dormitorium zostały otwarte, a do środka wmaszerowały dwie postacie. Jedna bardzo przejęta stanem dziewczyny, a druga zastanawiała się nad tym, co mogło by na dobre wykończyć małą Gryfoneczkę.
- Panie Malfoy, proszę wyjść. Muszę zbadać pannę Granger. Zawołam Pana jak skończymy.
- To nie będzie konieczne. – Odpowiedział mało uprzejmie.
Kiedy chłopak opuścił pomieszczenie, pielęgniarka zabrała się za badanie Hermiony. Obejrzała jej dokładnie gardło, sprawdziła migdałki. Przebadała ją różdżką niemal na wylot, przynajmniej tak stwierdziła w duchu zmęczona dziewczyna. Podczas całego badania, kobieta mruczała sama do siebie trzy słowa, „nie jest dobrze”.
- Panno Granger, z przykrością muszę stwierdzić, że ma pani zapalenie płuc i to bardzo złośliwe. Mało eliksirów na panią działa. Nie do końca wiem dlaczego. Jednakże jedno jest pewne, musi pani zostać w łóżku co najmniej przez tydzień. Absolutnie nie sama, jest pani chora, co jest równoznaczne z potrzebą towarzystwa, ktoś musi panią pilnować. Poproszę Dyrektora, aby zwolnił panią jak i pana Malfoy’a z lekcji w tym tygodniu. Popilnuje on panią i pomoże w przyjmowaniu leków.
Hermiona po tych słowach niemal zakrztusiła się powietrzem. Z przerażeniem w oczach patrzyła na, w tym momencie okrutną pielęgniarkę.
- Oh.. Widzę, że jesteś szczęśliwa kochana. To dobrze. Ciekawa jestem tylko gdzie się tak załatwiłaś. Mogłabyś odpowiedzieć wyczarowując słowa w powietrzu?
Hermiona pochwyciła różdżkę, a tuż przed oczami kobiety pojawił się napis.
„ Latanie na miotle jest niebezpieczne również dla organizmu.”
- Wy i ten quidditch. Kto to w ogóle wymyślił, tylko same kłopoty przez tą grę. – Marudziła pod nosem kobieta. – Zostawiam na biurku eliksiry i karteczkę z dawkowaniem. – Idę poinformować pana Malfoy’a. Gdyby coś się działo proszę dawać znać.
Opuściła pomieszczenie, zostawiając zdruzgotaną Hermionę z natłokiem myśli. Nie było jej jednak dane długo rozpaczać, bo już po kilku sekundach w jej pokoju stanął nie kto inny jak wielki pan Malfoy. Gryfonka jęknęła z rozpaczy.
- Wiesz co Granger, To wszystko twoja wina. Toż to jest wykorzystywanie. Słyszałaś, co to stare wredne próchno wymyśliło? Że niby mam tu z tobą siedzieć i dotrzymywać ci towarzystwa. Czy ja wyglądam na towarzyską niańkę?! – Wrzeszczał.
„ To jest tylko i wyłącznie twoja wina, Malfoy. Ja jestem biedną ofiarą twojego nierozsądnego, porywczego zachowania.” – Czerwone literki zakołysały się w powietrzu.
- No nie. Znalazłaś sposób żeby mnie znowu wkurzać, tym swoim nieustannym gadulstwem.  – Westchnął wpatrując się w już znikające zdanie. – Tak się bawić nie będziemy. Jeśli już mam tu siedzieć, to na moich zasadach, oddawaj różdżkę.
„Nie” – Szkarłatne literki ponownie zawisły w powietrzu.
- Nie prowokuj mnie Granger. – Powiedział i jednym zwinnym ruchem wyrwał oburzonej dziewczynie magiczny przedmiot. – Łap książkę i poszukaj czegoś do projektu.
Rzucił w brunetkę książką o rzadkich magicznych roślinach, piórem, atramentem i dużymi kurtkami na notatki. Hermina na szczęście złapała atrament, zanim zdołał się rozlać się na piękną złotą pościel. Książka i pióro wylądowały dokładnie na jej kolanach, a plik kartek uderzył ją w głowę. Zdenerwowana, pochwyciła pergamin w rękę i mocząc pióro w atramencie zaczęła coś gryzmolić zawzięcie.
„ Nie będę odwalać całej roboty za ciebie i nie rzucaj we mnie czym popadnie, bo ja również nie mam ochoty znosić twojej obecności w moim pokoju.” – Pojawił się czarny napis na białym papierze.
- Jak miło... – Zamruczał. – Weź się lepiej do roboty, ja poszukam jakichś zaklęć obronnych przed magicznymi zwierzętami. No co tak patrzysz? Nie mam zamiaru siedzieć bezczynnie, a kobieta i obrona przed czarną magią, to zawsze jedna wielka porażka, więc weź się lepiej za szukanie czegoś o roślinkach.
Sam jesteś roślinka Malfoy. – dodała w myślach, ale zabrała się za przeglądanie książki.
Czas mijał im w miarę szybko. Dziewczyna nie dała rady mówić, co niesamowicie ją irytowało, a za co chłopak dziękował Merlinowi. Notatki blondyna zajmowały już dwie strony pergaminu, kiedy w pokoju pojawił się zgredek z tacą ze śniadaniem dla dwojga uczniów. Początkowo Draco nie chciał się podzielić jedzeniem z dziewczyną, ale po kilku oburzonych grymasach pojawiających się kolejno na jej twarzy postanowił z bólem serca oddać połowę jajecznicy Gryfonce.
Czas do obiadu minął im w tej samej ciszy co do śniadania. Około godziny siedemnastej spokój panujący w pokoju zaczął strasznie przeszkadzać dziewczynie. Stawał się on niemal krępujący. Hermiona co chwila zerkała to na swoje marne notatki, to na blondyna. Po kilku minutach wewnętrznej walki podjęła trudną decyzję. Wzięła kawałek pergaminu i naskrobała na nim kilka słów, po czym zmięła kartkę i rzuciła nią w chłopaka, tak że oberwał prosto w czubek głowy.
- Co do cholery? – Zapytał odrywając się od lektury.
„ Nudzi mi się… Zróbmy cos…” – Przeczytał napis na karteczce. Rozbawiło go to niewinne stwierdzenie dziewczyny. Cieszył się również, że ta propozycja wyszła z jej strony, bo sam również zaczynał się niemiłosiernie nudzić.
- To co chcesz robić?
Odpowiedziała mu wzruszeniem ramion. Mógł się tego spodziewać.
- Dobra oddam ci różdżkę i możemy zagrać w jakąś czarodziejską planszówkę, co ty na to?
Kiwnęła mu głową na znak zgody. Malfoy i gry planszowe czarodziejów? Nie potrafiła sobie tego wyobrazić. Draco zniknął za drzwiami łazienki.
Gry planszowe czarodziejów różniły się nieco od mugolskich. Po pierwsze plansze były ruchome a pionki zazwyczaj miały swoje humory. Zasady ustalało się zazwyczaj indywidualnie przed rozpoczęciem gry i rzadko można było oszukiwać. Gdyż do każdej gry dołączony był mały przedmiot sprawdzający poprawność odpowiedzi.
- Mam nadzieje, że lubisz „Zaginiony skarb”, bo nie mam zamiaru wracać się po inną grę.
Po prawdzie Hermiona grała tylko w kilka tego typu gier, zazwyczaj jak Ron, czy Harry nudzili ją pół dnia, by się do nich przyłączyła.
Przytaknęła głową na słowa blondyna i odebrała od niego różdżkę. Czuła się nieco lepiej, jak nad ranem. Eliksiry musiały zacząć działać. Draco zajął miejsce na łóżku, zmuszając Gryfonkę do podkurczenia nóg. Rozłożył zapierającą dech w piersiach planszę pomiędzy nimi.
Kwadratowa gra wyglądała jak pomniejszona sceneria jakiejś mugolskiej bajki dla dzieci. Znajdowały się w niej miejsca takie jak, zamek, rzeka, przerażający las, czy kilka małych chatek. Wszystkie te scenerie były w trójwymierze i tętniły życiem. Chłopak położył dwie figurki na jednym z boków planszy, gdzie widniał napis START.
- Ja chce grać blondynką – Wychrypiała ledwo słyszalnie, jej głos chyba wracał do normy. Wskazała na figurkę, która po tych słowach zrobiła oburzoną minę i splotła dłonie na piersi.
- Granger! To jest facet, a nie blondynka! Poza tym coś krótko trwało to twoje zaniemówienie.
Rozbawienie zagościło na twarzy Gryfonki, za co figurka pokazała jej język.
- Hah, a ciebie ktoś kiedyś pomylił z ponętną blondynką, Malfoy? – Zapytała szeptem niby to niewinnie.
- Ty chyba masz gorączkę. Nie gramy.
- Nie, nie, nie, żartowałam. – Przy ostatnim słowie głos ponownie jej się załamał. Najwidoczniej leki dopiero co zaczynały działać i gardła nie należało za bardzo przeciążać.
- To trochę kiepskie te twoje żarty. – Wycedził przez zęby i począł się poważnie zastanawiać, czy aby na pewno dobrze postąpił przynosząc tą grę.
„Jakie są zasady?” – Wyczarowała literki w powietrzu, z obawy o swój głosik.
Draco uśmiechnął się pod nosem, że jednak nie będzie musiał znosić jej gderania.
- Rzucamy kostką, a figury przesuwają się o daną liczbę oczek, po czym pojawia się pytanie na które możesz odpowiedzieć „tak”, lub „nie”. Jeśli odpowiesz poprawnie, to twoja postać zostaje na swoim miejscu, a jeśli nie, to wraca do poprzedniej pozycji. Proste.
Kiwnęła mu głową na znak, że zrozumiała.
- Kobiety mają pierwszeństwo.
Zdziwiona tym nagłym zachowaniem dziewczyna, niepewnie wzięła do ręki niewielką, białą kostkę. Rzuciła okiem na swoją figurkę. Była to brązowowłosa dziewczyna w kusym stroju.
No tak, ciekawe co jeszcze Malfoy robi z tymi lalkami. – Uśmiechnęła się do własnych myśli i wyrzuciła pięć oczek.
Kiedy figurka przesunęła się bliżej w kierunku lasu, nad planszą pojawił się czarny napis.
„Czy Nicolas Flamel był stwórcą kamienia filozoficznego?” „TAK” „NIE”
Phii, banał. – Pomyślała i wybrała odpowiedź, „TAK”. – Jak tak będzie przez cały czas, to nie ma szans żebym przegrała.
Gra była zacięta, początkowo, żadne z nich się nie myliło. Pytania były raz prostsze, raz trudniejsze. Odnosiły się do wielu dziedzin magicznych, Hermiona na swoje nieszczęście bardzo często trafiała na eliksiry, za którymi nie za bardzo przepadała. Kiedy jej figurka była zmuszona cofnąć się z powodu złej odpowiedzi, w odwecie cicho chichotała z błędu brunetki.
Po około godzinie, zabawy i wzajemnego naśmiewania się z głupich błędów jakie oboje popełniali, ktoś zapukał do drzwi. Hermiona uniosła zaciekawione spojrzenie w kierunku wejścia.
- Wejść. – Krzyknął Draco, analizując całą sytuację na planszy. Według swoich spekulacji, miał jeszcze szansę dogonić dziewczynę.
- Hermiona? Malfoy? – Zapytała zdezorientowana Ginny.
Mały rudzielec stał z szeroko otwartymi oczami i ze zdziwieniem wpatrywał się w siedzącą na jednym łóżku i roześmianą parę młodych czarodziejów.
- Nie zauważyłem, żeby przebywanie w towarzystwie Granger jakoś szczególnie wpłynęło na mój wygląd zewnętrzny i odwrotnie. – Hermiona na te słowa wywróciła oczami.
- Yyy, nie. Ja przyszłam tylko zobaczyć co z tobą Hermi. Nie było cię na żadnym posiłku, ani zajęciach.
- Doceniam twoją uprzejmość, ale spoko możesz powiedzieć to co chciałaś „ przyszłam sprawdzić,  czy Granger jeszcze żyje” – Zaczął przedrzeźniać dziewczynę.
- Wcale nie chciałam… A właściwie to Hermiona umie mówić.
- Przykro mi, ale w tej chwili nie umie. – Odpowiedział wyrzucając jednocześnie trzy oczka.
- Co to ma znaczyć? Hermiona?
- Jest chora, straciła swój jakże słodki, uroczy głosik, co jest mi bardzo na rękę, od kiedy dowiedziałem się, że będę robił za jej niańkę.
Ginny stała jak wryta gapiąc się na uśmiechniętego Malfoy’a i zamyśloną przyjaciółkę. Dopiero po chwili dostrzegła planszę do gry, leżącą pomiędzy nimi.
- Ojej, Zaginiony skarb. – Krzyknęła zaskoczona, ale jednocześnie uradowana. To była jedna z jej ulubionych gier.
- Jak poczekasz dziesięć minut, to możesz zagrać z nami drugą kolejkę.
Ruda mimo uprzedzeń do chłopaka, zdecydowała się przytaknąć i nie mówić nic obraźliwego. Tak dawno nie grała w tą grę. Usiadła po prawej stronie Hermiony i z zainteresowaniem oglądała rozgrywkę. Nie długo musiała czekać, by zobaczyć triumf przyjaciółki.
Zdeterminowany przegraną Draco, obiecał sobie, że następna runda z tymi dwoma Gryfońskimi dziewczynami, będzie należeć do niego.
Tak bardzo się pomylił, tym razem wygrała młodsza z dziewczyn, wprawiając blondyna w stan stopniowego wzrostu zdenerwowania.
Zagrali jeszcze dwie kolejki w których udało się chłopakowi w końcu zwyciężyć. Przerwali dopiero w tedy, jak Hermiona mruknęła, że jest zmęczona. Zażyła swoje lekarstwa i zasnęła słodkim, spokojnym snem. A pozostała dwójka rozeszła się do własnych Dormitoriów.

*

Kolejne dni w towarzystwie Ślizgona mijały podobnie, do obiadu zajmowali się projektem, później nadrabiali wspólnie zaległości w lekcjach, by na wieczór zagrać w jakąś grę. Hermiona już na drugi dzień prawie w pełni odzyskała swój głos, ale o dziwo nie kłóciła się z chłopakiem tak często, jak wcześniej. Trzy dni później zaczęła czuć się już w miarę dobrze. Można powiedzieć, że nie odczuwała już żadnych negatywnych skutków choroby. Widocznie mocniejsze eliksiry w końcu na nią zadziałały i wyleczyły to wstrętne zapalenie płuc, z którym w świecie mugoli walczyła by pewnie w szpitalu popodpinana do różnorodnej aparatury. Jednak mimo nalegań i zapewnień o dobrym stanie, Pomfrey nie pozwoliła jej jednak wrócić na zajęcia, aż do następnego tygodnia.

Kolejny tydzień przyniósł ze sobą mroźne powietrze i nagłą zmianę w zachowaniu jej sąsiada zza ściany.




*

Jest kolejny, z góry przepraszam, że taki bez akcji i wgl, ale w moim życiu obecnie też nie dzieje się za wiele <przeziębiona>.
W kolejnym rozdziale obiecują się poprawić. Uznajmy, że te był takim rozdziałem przejściowym :)

5 komentarzy:

  1. Mi się i tak podoba! :) Przyznaje trochę zalatywało nudą (hehe), ale bez przesady ;")

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajny rozdział! Wzoraj znalazłam twój blog i bardzo mi się spodobał! Czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej ho, żyjesz? Bo dzisiaj przeczytałam całego bloga i mam szczerą nadzieję, że go nie opuściłaś. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej, właśnie trafiłam na Twojego bloga, chciałam poczytać od początku, jednak to, że nie ma u Ciebie spisu treści jest trochę uciążliwe. Może warto by było pomyśleć dodaniu go do zakładek? :)

    OdpowiedzUsuń

  5. Cześć!

    Na Twoim blogu od bardzo dawna nie pojawił się żaden post. Z racji tego zostaje on przeniesiony do podstrony "Zawieszone". Kiedy opublikujesz już następny rozdział, powiadom nas o tym, a ponownie zostanie on dodany do aktualnych opowiadań.

    Pozdrawiamy,

    Administratorki Katalogu Granger

    OdpowiedzUsuń